„A gdyby tak posprzątać?- o małych zmianach, które mogą otworzyć głowę na nowe” – Agnieszka Ratajczak

„Posprzątaj swoje biurko, zaściel łóżko, wyrzuć stare rzeczy, po co zbierasz te bibeloty?”

 

Każdy z nas na przestrzeni własnego życia zbiera, gromadzi różne przedmioty, z którymi nie potrafi się rozstać.

Z jakiegoś powodu mały wazonik od babci znaczy więcej niż tysiąc słów, stare książki, które nigdy nie będą przez nas przeczytane, ale także te, które czytaliśmy już trzy razy.

Donica od cioci, która przypomina najpiękniejszego na świecie kaktusa czy fotografie pierwszych miłości mimo, iż dawno jesteśmy w nowym związku, dokumentacja z pierwszej pracy zawodowej, choć kilka razy już zmienialiśmy miejsce swojego zatrudnienia.

Dlaczego z takim sentymentem trzymamy się tych przedmiotów i dlaczego są dla nas tak ważne? Co do nas mówią i co my do nich i o nich mówimy?

Gdyby spojrzeć na to z boku, komu to przeszkadza, tak mam, że zbieram, że jestem „przydaś” i już, w moim domu zawsze się zbierało i nigdy nie wyrzucało, to dlaczego ja mam to robić?

Psychoterapeuci różnych nurtów patrzą na czynność gromadzenia na różne sposoby, często jak na przytulenie, zapełnianie pustki.

Z jednej strony ktoś może zbierać przedmioty, bo jest to powrót do przeszłości i wspomnienie czegoś co nigdy nie wróci, a kiedyś było ważne.

A z drugiej strony zapełnienie niedostatku, luki, bardzo często emocjonalnej, która z jakiegoś powodu nie jest zapełniona tu i teraz.

Czy masz tak czasem?

Kiedy pomyślę kto jest autorem największych zbiorów na myśl przychodzi mi grupa seniorów, która tak bardzo czuje się samotna, że zapełnia w ten sposób smutek, brak relacji z dawno niewidzianymi bliskimi, ze wspomnieniami z albumu rodzinnego, kiedy to wszyscy jedli w niedzielę wspólny obiad.

Niekiedy zbiory są dla nich zabezpieczaniem bytu, lepszego jutra, bo nigdy nie wiadomo czy znowu nie przyjdą ciężkie czasy.

Czy tylko jednak starsi ludzie gromadzą, zbierają różnego rodzaju przedmioty o różnych właściwościach i zastosowaniu?

Nie ma tu reguły. Coraz więcej młodych ludzi w tym dzieci i nastolatków potrzebuje zapełniać swoje pokoje i domy wieloma rzeczami.

W pracy psychoterapeutycznej czasem wraz z klientami niezależnie od wieku i płci, przyglądam się jakie są to przedmioty, czego dotyczą, jak pachną, co przypominają, dlaczego są tak ważne.

I tylko klient wie i zna odpowiedź i tylko jego historia jest właściwa, dobra i  użyteczna dla niego w danym momencie życia.

Czasem jest gotowość na posprzątanie, czasem na oglądanie tychże przedmiotów, a czasem nigdy nie pozbywanie się ich.

A gdyby jednak jak w tytule tego artykułu wyrzucić, pozbyć się ich, pożegnać?- jakże wtedy zmieni się ta moja, jedyna i niepowtarzalna historia?

Czy sprzątanie może mieć cechy terapeutyczne? Jeśli wywołuje refleksję, wywołuje wspomnienia, przywołuje żywy niemalże kontakt i otwiera głowę na nową przestrzeń, na dziś, na tu i teraz? Dlaczego nie.

Lekarze, terapeuci, specjaliści zajmujący się zdrowiem psychicznym twierdzą, że prace domowe mogą być relaksujące, a nawet zapraszające do medytacji.

W niektórych kulturach sprzątanie kojarzone jest nawet z wewnętrznym oczyszczaniem i stanowi ważną i wysoko cenioną czynność.

Dobrym przykładem może być Japonia, gdzie sprzątanie nazywane oosouji, przeprowadzane jest 28 grudnia i jest „gruntownym oczyszczeniem”. To wejście w nowy rok ma być przywitaniem ich, w czystym domu, a nawet Japończycy właśnie, uważają, że przetrzymywanie wielu niepotrzebnych przedmiotów to zły znak oraz „zestarzałe” nastawienie i niewskazana droga.

Sprzątanie, „odgracanie”, odgruzowywanie może odgrywać różne funkcje i każdy ma prawo przeżywać to na swój sposób. U jednych jest to pozbywanie się ciężaru emocjonalnego, a u innych dużą zmianę związaną na przykład z pożegnaniem.

Życie w nieporządku może wywoływać stres i niepokój, a nawet brak znalezienia sobie przestrzeni, własnego miejsca. Może wpływać na relacje z domownikami.

A jednak gromadzimy, nie pozbywamy się, choć dawno niczego w tym bałaganie i zagmatwaniu nie możemy odnaleźć.

Zachęcam klientów do przyglądania się temu, do spaceru po najbliższym otoczeniu własnego domu, pokoju.

Idąc metaforą spaceru wędrujemy podczas sesji psychoterapeutycznych i zastanawiamy się czy jest to  samotny spacer czy ktoś mi towarzyszy, czy zbieram coś po drodze, przestawiam z miejsca na miejsce, czy coś gubię i odnajduję, czy się potykam. Jakie emocje towarzyszą mi podczas tej wędrówki.

Wspólnie zastanawiamy się także czy jest coś co lubimy i często powtarzamy czy też omijamy i nie zaglądamy w niektóre miejsca. A może zdarza nam się coś powiedzieć do spotkanych podczas spaceru rzeczy.

Najbardziej zaskakujące i niezwykle zatrzymujące jest zwykle pytanie jakie sobie zadajemy… a co jeśli teraz masz pięć minut, bo wybuchł pożar, co weźmiesz, co jest dla Ciebie najważniejsze?

To bywa często moment przełomowy. Pojawia się świadomość więzi z czym lub z kim chcę ją budować.

A jak u Ciebie? Czy Twoja przestrzeń jest nieporządkiem zewnętrznym, a ładem wewnętrznym? Czy właśnie spacerem pełnym refleksji i wspomnień?

A może dzięki stworzeniu nowej, czystej przestrzeni zauważasz teraźniejszość i nowe możliwości i jest to spacer do siebie, aby zatrzymać się i posłuchać jaka jest Twoja opowieść?