Związek dwojga ludzi to złożony proces. Ewoluuje, zmienia się w czasie. Wiele osób nie chce  jednak “poddać się temu procesowi”, próbuje na siłę utrzymać początkowe szczęście i nie dopuszczać do żadnego kryzysu. Takie osoby dążą do idealnej relacji, w której nie ma miejsca na różnice poglądów czy otwarte kłótnie. Wtedy nawet drobna różnica zdań jest od razu omawiana i łagodzona. Inne pary wprost przeciwnie, nie chcą rozmawiać o trudnościach, zaprzeczają (to niemożliwe, żebyśmy mieli problemy!) lub świadomie unikają konfrontacji. Zakochaniu, poza miłością, towarzyszy często ogromna nadzieja. Liczymy, że partner uleczy nasze dziecięce niedobory lub rany. Takie pragnienia mogą skutkować burzliwym związkiem – koluzją. Wszystko po to, by się nie rozczarować i “utrzymać małżeństwo przy życiu” (Willi, 1996). Kiedy lęk przed tym co dzieli jest bardzo duży, związek się nie rozwija – nie pojawią się kryzysy, które warunkują zdrową dynamikę związku.

Gdy wewnętrzna dynamika związku ulega wytrąceniu i następuje czas względnej stabilizacji, w czasie której partnerzy przestają dostrzegać korzyści wynikające z trwania w danej relacji, zwykle następuje eskalacja wzajemnych pretensji, oskarżeń i konfliktów. Osoby tworzące taki związek wciąż powtarzają te same schematy raniących drugą stronę zachowań, tworząc zamknięte koło rozczarowań i zniechęcenia. Minusy biorą górę nad początkowym zachwytem i osoba, którą jeszcze do niedawna tak mocno kochaliśmy, staje się naszym wrogiem. Na początku zaczynamy czuć do niej wyraźną niechęć, która z czasem przeradza się w pogardę, odrazę, a nawet nienawiść.

W związkach opierających się na zasadzie koluzji, partnerom wydaje się, że są swoimi przeciwieństwami. W rzeczywistości borykają się z tym samym problemem, jednak w zupełnie inny sposób sobie z nim radzą. Zwykle jest tak, że jedna strona charakteryzuje się postawą progresywną, a druga regresywną. Jedna nastawiona jest na branie, czyli zaspakajanie własnych potrzeb, a druga wypierając własne potrzeby, skupia się na dawaniu, czyli zaspakajaniu identycznych potrzeb u partnera. Taki związek wydaje się relacją idealną, polegającą na dopasowaniu przeciwległych biegunów potrzeb. Jednak w rzeczywistości taki układ nie pomaga rozwiązywać indywidualnych potrzeb każdego z partnerów, a jedynie cementuje status quo. To prowadzi do narastania frustracji i zniechęcenia. Zaczynają pojawiać się wzajemne oskarżenia, konflikty i ogólne rozczarowanie związkiem.

W bliskich związkach ujawniają się wszystkie nasze nawyki, potrzeby czy lęki. Czasami pragniemy być podziwiani, doceniani przez partnera. Czasami bywamy despotyczni, zazdrośni, walczymy o rację. Niekiedy  oczekujemy od partnera większej uwagi, opieki, pragniemy poczuć się jak dziecko. Te wszystkie zachowania zdarzają się w każdym, nawet najlepszym małżeństwie i na pewno nie stanowią powodu do obwiniania się czy podejmowania terapii. Idealne związki po prostu nie istnieją. Są jednak takie małżeństwa, w których wyraźnie przeważa tylko jeden, sztywny wzorzec zachowania. Partnerzy nie potrafią być elastyczni i przyjmują jedną, skrajną pozycję. Mówimy wówczas o patologicznych, toksycznych związkach. Shostrom i Kavanaugh wyróżnili oni cztery typy związków, w których partnerzy dopełniają się na zasadzie przeciwieństw oraz dwa typy związków konfrontacyjnych.


“Jak dwie połówki jabłka” – związki komplementarne powstają na zasadzie kontrastu, a partnerzy wzajemnie się uzupełniają.


Matka i Syn

Jest to typ związku opiekuńczego, gdzie jeden z partnerów żywi przekonanie o konieczności opiekowania się drugim. Na zewnątrz związek matki z synem może wydawać się udany. W rzeczywistości jednak obydwoje skrywają swoje prawdziwe uczucia i powielają różne bolesne wzorce z dzieciństwa. Osoba o nastawieniu progresywnym poszukuje osoby komplementarnej, która zaspokoi jej wszystkie potrzeby związane z brakiem poczucia bezpieczeństwa. Osoba progresywna w takim związku jest zwykle bardzo impulsywna, nienasycona, źle radząca sobie ze stresem, łatwo ulegająca różnego rodzaju pokusom. Osoba komplementarna, regresywna, wyraża się przez chęć niesienia pomocy, troszczenia się o realizację potrzeb swojego partnera. W dłuższej perspektywie czasu żądania osoby progresywnej stają się coraz większe, a ich niespełnienie budzi coraz większą frustrację. W przypadku partnera regresywnego pojawia się zmęczenie ciągłym dbaniem o drugą osobę i zupełnym brakiem zainteresowania jej problemami, co ją frustruje i budzi jej rozgoryczenie.

Ojciec i Lalka

Związek opiera się na nieświadomych fantazjach partnerów i potwierdzeniu cech własnej płci. Mężczyzna powinien być męski i w każdej dziedzinie sprawdzać się jako bohater, z kolei kobieta powinna pozostawać bierna i okazywać słabość. W ten sposób mężczyzna wypiera cechy kojarzące się z kobiecością, takie jak czułość czy współczucie, a kobieta cechy kojarzące się z męskością, takie jak decyzyjność czy odwaga. Odgrywanie stereotypowych ról w dłuższej perspektywie czasu prowadzi do narastania frustracji i braku możliwość realizowania własnych potrzeb, a także zaspokajania tożsamych potrzeb partnera. Tak naprawdę obydwoje rozgrywają specyficzną, rywalizacyjną grę o dominację i władzę.

Wiedźmy i Czarujący mężczyźni

Relacje partnerów mają w tym związku charakter sadomasochistyczny. Wiedźma jest dominująca, władcza, wprost atakuje męża. Z kolei, czarujący mężczyzna wygląda na spokojnego, łagodnego i wyrozumiałego człowieka. Pod powierzchnią kryją się jednak zupełnie inne tendencje: wiedźma ukrywa swój lęk przed samotnością i pragnienie zależności, z kolei czarujący mężczyzna pozostaje bierno-agresywny, ignoruje żonę, co doprowadza ją zazwyczaj do jeszcze większej furii. Osoba progresywna w takim związku wymaga bezwzględnego podporządkowania, szacunku i uległości. Osoba pasywna chętnie podporządkowuje się wszystkim decyzjom, rezygnuje z własnej autonomii, nie podejmuje żadnych działań z własnej inicjatywy, wszystko dla uzyskania poczucia bezpieczeństwa. Z czasem osoba dominująca żądna zupełnego podporządkowania, staje się sadystyczna wobec swojego partnera, w każdym jego działaniu widząc próbę uzyskania samodzielności. Osoba regresywna zaczyna czuć się zupełnie stłamszona, sterroryzowana psychicznie, a niekiedy fizycznie, co również prowadzi do narastania frustracji.

Panowie i Służące

Czyli silny i nieustępliwy mężczyzna oraz podporządkowana mężowi kobieta. Tego typu związek jest w zasadzie mniej przejaskrawionym odpowiednikiem “wiedźmy i czarującego mężczyzny”. Tym razem również prawdziwe potrzeby partnerów są głęboko ukryte. Panowie bronią się jednak panicznie przed swoją słabością i muszą sobie udowodnić, że są kimś. Z kolei służące wcale nie chcą się podporządkowywać. Często działają na przekór, po kryjomu (jeśli mąż jest pedantem, one są niedbałe albo wciąż o czymś zapominają).  Ponownie mamy tu do czynienia z obustronną walką o władzę.

Autorzy klasyfikacji przyporządkowali określone role kobietom i mężczyznom. Sądzę, jednak że w rzeczywistości podział ten wcale nie jest tak stereotypowo związany z płcią. Również kobiety mogą na przykład odgrywać rolę władczyń, a mężczyźni mogą się doskonale sprawdzać, chociażby jako bezradni synkowie.

“Jak dwie krople wody” – związki symetryczne tworzą się na zasadzie podobieństwa i równowagi sił psychicznych


Gołębie

Pozornie mogą wyglądać jak para idealna. Nie ma kłótni, obydwoje są dla siebie mili i uprzejmi, ale rzeczywistość i tym razem wygląda zupełnie inaczej. Pomiędzy partnerami nie ma prawdziwej bliskości. Obydwoje skrywają swoje prawdziwe uczucia, żyją w odrębnych światach i tak naprawdę nie łączy ich nic.

Jastrzębie

W przeciwieństwie do opisanych wcześniej związków komplementarnych, ten symetryczny związek polega na tym, że obydwie strony walczą o władzę otwarcie. Tu nikt się nie podporządkowuje. Każdy boi się, że zostanie zdominowany przez drugiego, więc próbuje uzyskać dla siebie lepszą pozycje. Atakują się więc wzajemnie i ranią bezustannie. Niezwykłe jest jednak to, że nagłe rozstanie mogłoby u obydwojga wywołać silny lęk. Pod maską nienawiści kryje się bowiem pragnienie bliskości i symbiozy (kłótnie często kończą się seksem, by zaraz po nim znowu wybuchnąć).


Zastanawiasz się pewnie teraz, który z rodzajów związku tworzycie ty i twój partner. Który z typów relacji sprzyja szczęściu? Nie ma reguły, chociaż badania dowodzą, że dla jakości i długości trwania związku lepiej, by było więcej podobieństw niż różnic między partnerami. Człowiekowi często ciężko jest dostrzec piękno i możliwość ubogacenia się dzięki temu, co w związku jest różnorodne. To, co dzieli i było w czasie zalotów inspiracją oraz źródłem fascynacji, po jakimś czasie zaczyna irytować i stawać się motywem kłótni. Z kolei większość związków opartych na zasadzie przeciwieństw kończy się kryzysem, co jest naturalną konsekwencją braku zrozumienia dla tożsamych potrzeb partnera. Niestety partner nigdy nie będzie panaceum na własne problemy, choć z pozoru może się tak wydawać i taką narrację budujemy w myślach, spotykając na swojej drodze nową osobę. Wewnętrzne potrzeby i pragnienia mające podłoże w naszym wychowaniu i dzieciństwie nie mogą zostać wypełnione przez drugą osobę, jeśli nie uświadomimy sobie ich istnienia. Jeśli do końca je określimy, szybko zrozumiemy, że nakładamy na partnera nierealne oczekiwania, którym zwyczajnie nie jest w stanie sprostać. Niestety w większości związków brak jest tego typu refleksji, przez co wzajemne rozczarowania i związane z nimi oskarżenia eskalują, stając się przyczyną ostrego, samonapędzającego się konfliktu, który prowadzi do zupełnego rozpadu łączącej partnerów więzi. 

Warto pamiętać, że nie każdy związek opiera się o zasadę koluzji. By to stwierdzić, wystarczy odpowiedzieć na trzy pytania: Czy granice związku są jasno określone? Czy zachowania partnerów nie są biegunowe (czy jedna z osób nie jest progresywna a druga regresywna)? Czy znaczenie partnerów w związku jest równoważne?

Istnieje też typ  związków dbających o bliskość i oddalenie. W takich relacjach jedna z osób bardzo dba o bliskość (o to by się od siebie za bardzo nie oddalić), więc wszystkie jej działania są bardzo więziotwórcze – bardzo jej zależy by wszystko robić razem, dużo angażować się w relację. A każde próby zadbania o swoją przestrzeń drugiego partnera, traktuje jako odrzucenie. I im bardziej ta osoba dba o tę bliskość, tym bardziej dla zachowania równowagi w relacji, drugi partner musi dbać o przestrzeń, dlatego się oddala. Angażuje się w wiele indywidualnych działań, ale w pewnym momencie (czując się przytłoczony wzmożoną potrzebą bliskości u drugiej osoby)  dystansuje się, co sprawia, że relacja zaczyna napotykać różne kryzysy. 

Partnerzy wykonują konkretne czynności, które ze sobą współgrają, ale jednocześnie doprowadzają do budowania dystansu między nimi. 

Czasami natomiast spotykamy się z sytuacją odwrotną –  jeśli jeden z partnerów zbyt dba o swoją przestrzeń i wszystko inne jest ważniejsze, tylko nie partner… wciąż trzeba zanim biec, łapać jego uwagę, to ten drugi może zacząć się bardzo przybliżać, aby nie utracić tej relacji. I tak tworzy się takie zamknięte koło, z którego jest na tyle trudno wyjść… 

W terapii praca z takimi parami polega na badaniu ich więzi (rodzaju przywiązania) z okresyu dzieciństwa, sprawdzaniu, czy w innej relacji już funkcjonowali w takiej roli (tego dbającego o bliskość lub tego o oddalenie). W terapii ważne jest zrozumienie i konstruktywne doświadczenie emocjonalne, które bardzo często pozwala partnerom się spotkać po środku tych dwóch biegunów. 

 

Literatura:

Susan Johnson “Przytul mnie”

Veronica Kallos-Lilly “Porozmawiajmy o emocjach”

Jurg Willi “Związek dwojga”