Uzależnienie od substancji – czym (nie) jest i kiedy zgłosić się po pomoc? – Karolina Pudełko

Uzależnienie to choroba wokół której urosło niezwykle dużo mitów, a fałszywe informacje na temat tego zaburzenia spotkać można niemal na każdym kroku. Przede wszystkim nadal duża grupa osób nie uznaje, że uzależnienie jest chorobą. Traktują je jako przejaw słabej woli czy defekt jednostki, a trudność w przezwyciężeniu go wiążą ze zbyt małym zaangażowaniem czy niechęcią do porzucenia substancji. Coraz rzadziej (na szczęście!) tego rodzaju przekonania spotkać można na temat innych chorób związanych z psychiką – chociaż niestety nadal usłyszeć można, że „to nie depresja, a zwykły smutek”, wydaje się, że edukacja społeczeństwa w tym zakresie postępuje – coraz mniej osób wini osoby chorujące na schizofrenię czy chorobę afektywną dwubiegunową za bycie chorym (co chociaż jest absurdalne w samym swoim założeniu, jeszcze niedawno było procederem dosyć powszechnym, a osoby szukając pomocy usłyszeć mogły „Nie jesteś chory, po prostu wymyślasz”). Niestety, nadal bardzo powszechnie dzieje się jednak tak, że osoby uzależnione od substancji są winione za swoją chorobą – często usłyszeć można, że „Gdyby naprawdę chciała, to przestałaby pić” czy „Ma z tym problem na własne życzenie”. W tym momencie warto pochylić się nad tym, że raczej nikt nie wini osoby chorującej na cukrzycę za to, że jest chora, społeczeństwo na różne sposoby karze jednak i stygmatyzuje osoby uzależnione od substancji. Tego rodzaju stereotypy są niezwykle krzywdzące na wielu poziomach. Przede wszystkim oddalają od szukania pomocy i rozwiązań, ale i utwierdzają w przekonaniu „jestem złym człowiekiem, to moja wina”. Stąd też potrzeba dostrzeżenia, że uzależnienie jest chorobą, za którą stoi realne cierpienie człowieka.

 

Zgodnie z podstawową definicją Komitetu Ekspertów WHO z 1969 roku uzależnienie (drug dependence) jest to stan psychiczny, a niekiedy także fizyczny, wynikający z interakcji pomiędzy organizmem a środkiem uzależniającym, charakteryzujący się zmianą zachowania oraz innymi reakcjami, do których należy konieczność zażywania tego środka, w sposób ciągły lub okresowy, w celu doznania jego wpływu na psychikę, a niekiedy także po to, aby uniknąć przykrych objawów wynikających z jego braku (WHO, 1969).

 

Wcześniej wspomniano o krzywdzących stereotypach dotykających osoby uzależnione. Warto jasno podkreślić, że uzależnienie jest chorobą, która dotyczyć może każdej osoby, niezależnie od jej płci, wieku, czy statusu materialnego. Patrząc na uzależnienie od strony objawów, do jego zdiagnozowania  potrzebna jest identyfikacja trzech lub więcej poniżej wskazanych cech lub objawów występujących łącznie przez pewien okres czasu w ciągu ostatniego roku. Objawy te ujęte są w nadal obowiązującej Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-10. Poniższe objawy dotyczą nadużywania alkoholu, należy pamiętać jednak, że uzależnienie od substancji to także uzależnienie od narkotyków, leków, kawy, etc.

 

  1. Silne pragnienie lub poczucie przymusu picia („głód alkoholowy”).
  2. Upośledzona zdolność kontrolowania zachowań związanych z piciem (trudności w unikaniu rozpoczęcia picia, trudności w zakończeniu picia do wcześniej założonego poziomu, nieskuteczność wysiłków zmierzających do zmniejszenia lub kontrolowania picia).
  3. Fizjologiczne objawy zespołu abstynencyjnego pojawiającego się, gdy picie alkoholu jest ograniczane lub przerywane (drżenie mięśniowe, nadciśnienie tętnicze, nudności, wymioty, biegunki, bezsenność, rozszerzenie źrenic, wysuszenie śluzówek, wzmożona potliwość, zaburzenia snu, niepokój, drażliwość, lęki, padaczka poalkoholowa, omamy wzrokowe lub słuchowe, majaczenie drżenie) albo używanie alkoholu lub pokrewnie działającej substancji (np. leków) w celu złagodzenia ww. objawów, uwolnienia się od nich lub uniknięcia ich.
  4. Zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu (ta sama dawka alkoholu nie przynosi oczekiwanego efektu) potrzeba spożycia większych dawek dla wywołania oczekiwanego efektu.
  5. Z powodu picia alkoholu – narastające zaniedbywanie alternatywnych źródeł przyjemności lub zainteresowań, zwiększona ilość czasu przeznaczona na zdobywanie alkoholu lub jego picie, bądź uwolnienia się od następstw jego działania.
  6. Uporczywe picie alkoholu mimo oczywistych dowodów występowania szkodliwych następstw picia (picie alkoholu, mimo, że charakter i rozmiary szkód są osobie pijącej znane lub można oczekiwać, że są znane).

 

To, czy dany moment jest odpowiednim, by zwrócić się do specjalisty, jest kwestią indywidualną. Oczywiście, warto spojrzeć na powyższe objawy i zobaczyć, jak sytuacja wygląda, przede wszystkim jednak dobrze jest odpowiedzieć sobie na pytanie jaki wpływ ma dana substancja na moje życie, po co ją zażywam, jaka jest jej funkcja. Substancje same w sobie nie są złe, nieodpowiedni może być sposób ich zażywania przez daną osobę. Warto też słuchać bliskich, którzy z troską często zauważają, że sytuacja wymyka się spod kontroli. W trakcie terapii uzależnień każda osoba może dowiedzieć się jakie mechanizmy uzależnienia utrudniają zauważenie, że problem jest, oddalają od szukania pomocy. Kiedy pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości co do używania substancji warto skonsultować się ze specjalistą psychoterapii uzależnień, który wraz z osobą, która do niego przyszła, będzie mógł ustalić na jakim etapie używania substancji jest dana jednostka i czy interwencja jest konieczna. Warto zrobić to wcześniej, niż później, nie należy bowiem zapominać, że uzależnienie to choroba nawracająca, ale i śmiertelna. Odzyskanie swojego życia jest jednak możliwe.

 

Pracując z osobą nadużywającą substancji czy też będąc jej osobą bliską nie można zapominać, że słowa mają znaczenie. Tyczy się to także samych osób uzależnionych, które pod naporem ostracyzmu społecznego potrafią same sobie nadawać negatywne etykiety. Określenia takie jak „alkoholizm”, „alkoholik”, „narkoman” kiedyś używane były na porządku dziennym, obecnie zaś zwraca się uwagę na to, by ich unikać. Dlaczego? Przede wszystkim wszystkie te określenia mają wydźwięk pejoratywny, chociażby „alkoholik” ma bardzo negatywne konotacje społeczne.  Oddalają one od postrzegania uzależnień jako poważnych chorób. Dodatkowo, podobnie jak inne stygmatyzujące określenia jak między innymi „ćpun” czy „schizofrenik” niosą za sobą przekaz, że dana osoba jest jedynie swoim zaburzeniem, niczym więcej. To nieprawda. Osoba, która cierpi z powodu danego zaburzenia nie staje się automatycznie tym zaburzeniem – przede wszystkim nadal jest sobą – człowiekiem w danym momencie swojego życia mierzącym się z chorobą, jednostką ze swoją historią, której pewnym elementem jest choroba. Odbierają także sprawczość – kiedy dana osoba postrzega siebie jako „alkoholika”, może być jej trudniej podjąć decyzję o zmianie – znacznie łatwiej zmienić bowiem pewien element siebie (jeśli postrzega się tak uzależnienie), aniżeli całego siebie.

 

Obecnie w terapii uzależnień dużo większą uwagę niż na samą substancję zwraca się na to, jaką pełni ona funkcje w życiu człowieka. Nadużywanie substancji jest wierzchołkiem góry lodowej, widzialnym objawem, który skrywa pod sobą często trudne doświadczenia takie jak na przykład odrzucenie, zaniedbanie czy unieważnianie uczuć. Dopiero pochylenie się nad tymi bazowymi trudnościami może pomóc jednostce wyeliminować destrukcyjny objaw jakim jest nadużywanie substancji. Otwartość, empatia i troska jest potrzebna, by przebić się przez nadane przez społeczeństwo i uwewnętrznione etykiety, stygmaty i łatki i rozpocząć pracę w kierunku zmiany.