„Wdzięczność jako droga do szczęścia” – Marta Gołuch

„Wdzięczność. Najtańszy bilet do szczęścia” – to tytuł książki szwedzkiej pisarki Liv Larsson. Brzmi prosto, jednak zdanie to ma całkiem spore poparcie w badaniach naukowych. Są dowody na to, że odczuwanie i okazywanie wdzięczności zmniejsza podatność na depresję, zaburzenia lękowe, poczucie osamotnienia, zazdrość; na poziomie ciała – wzmacnia system odpornościowy, poprawia sen, zmniejsza odczucie bólu; na poziomie społecznym – wzmacnia relacje z innymi i daje nam więcej satysfakcji z bycia wśród ludzi. Sporo korzyści! Warto przyjrzeć się temu zagadnieniu bliżej – a może i uczynić z praktykowania wdzięczności nasz nowy nawyk?

Jednym z bardziej znanych badaczy tematu wdzięczności jest Robert Emmons, profesor psychologii na University of California. Badał on wdzięczność przez ponad dekadę, traktując ją nie tylko jako przedmiot akademickich rozważań, ale przede wszystkim jako praktyczne zagadnienie pozwalające poprawić jakość codziennego życia. Wyniki jego badań dowodzą, że umiejętność dziękowania redukuje stres i podnosi poziom szczęścia, a wdzięczność jest narzędziem umacniającym relacje interpersonalne, w jakich jesteśmy. Wdzięczne osoby są bowiem mniej skupione na sobie, a bardziej na stosunkach z innymi; wierzą, że ich sukces mniej zależy od wartości materialnych, a bardziej od jakości ich relacji. Umiejętność wyrażania uznania jest też podstawą dobrych związków partnerskich. Chroni nasze relacje, pozwala nam czuć się docenionymi i podziwianymi. Jak okazywać wdzięczność? Dobrze jest najpierw sobie uświadomić, że mamy wiele powodów do jej odczuwania. Temu służy tzw. praktykowanie wdzięczności. A jeśli chodzi o wyrażanie jej – im bardziej będziemy konkretni i szczegółowi w naszych podziękowaniach, tym więcej sami będziemy z nich czerpać. Warto więc uczyć się języka wdzięczności.

Jak więc praktykować wdzięczność? Emmons proponuje, aby codziennie, przynajmniej przez trzy tygodnie, pisać dziennik wdzięczności. Warto każdego dnia znaleźć chwilę na refleksję, na przypomnienie sobie wszystkiego dobrego, co przydarzyło się danego dnia, momenty wdzięczności za zwyczajne wydarzenia, drobiazgi. Można swoją uwagę kierować wtedy w różne strony: względem innych ludzi, siebie samego, świata w ogóle. Gdy myślimy o tym, za co jesteśmy wdzięczni innym ludziom, mogą nam przyjść do głowy różne rzeczy, duże, długofalowe – jak wspólne życie, możliwość bycia w bezpiecznej relacji, rodzinę jaką tworzymy, poczucie bycia kochanym czy akceptowanym, przyjaźń, zaufanie; ale i mniejsze, które zdarzyły się raz i trwały chwilę – np. miła rozmowa z sąsiadem pod blokiem, czyjś uśmiech w tramwaju, wsparcie w rozwiązaniu trudnego zadania w pracy, posprzątanie mieszkania, pyszny obiad, ciekawa wymiana zdań, inspirująca nas do podjęcia nowej aktywności lub spojrzenia na sprawę z innej niż dotąd perspektywy. Gdy wzbudzamy wdzięczność względem siebie, możemy docenić np. to, że odważyliśmy się wypowiedzieć na forum, choć to dla nas trudne, że zadbaliśmy o swój wypoczynek po męczącym dniu pracy, że podjęliśmy jakieś nowe wyzwanie, nauczyliśmy się czegoś, że dobrze traktowaliśmy sami siebie, że udało się opanować własną złość i nie krzyknąć na dziecko; czasem, w chwilach szczególnie trudnych, warto być sobie wdzięcznym za to, że w ogóle wstaliśmy z łóżka i np. sięgnęliśmy po pomoc – zadzwoniliśmy do przyjaciela i odbyliśmy podnoszącą na duchu rozmowę. Wdzięczność wobec świata może się objawiać zachwytem nad przyrodą – pięknymi jesiennymi kolorami drzew albo zapachem wiosennego deszczu, kojącym szumem morza, bielą śniegu; tym, że świeci słońce po kilku ciemnych i deszczowych dniach, że chmury mają tak ciekawe kształty. To także myślenie o tym, że żyjemy we względnie bezpiecznych warunkach, że mamy dach nad głową i coś do zjedzenia. Sam fakt, że ktoś czyta ten artykuł, świadczy o tym, że ma dostęp do Internetu i sprzęt, za pomocą którego może z niego korzystać – to jest przywilej, o jakim wielu ludzi na świecie jedynie marzy.

Tak więc codzienne praktykowanie wdzięczności, pobudzające świadomość, jak wiele miłych, dobrych rzeczy miało miejsce w ciągu ostatnich 12 godzin, powoduje, że zaczynamy się do siebie uśmiechać, czuć ulgę i używać innego języka. Zamiast skupiać się na niezadowoleniu, narzekaniu, rozczarowaniu, niedosycie w tej czy innej sprawie, stopniowo koncentrujemy się na pozytywnych aspektach i coraz częściej używamy sformułowań typu: cieszę się, że dałem radę…, super, że…, to dobrze, że…, jestem szczęściarzem, bo…, nieźle mi się powodzi itp. Nasze zachowanie zmienia się też, gdy postrzegamy siebie jako odbiorców wielu dobrych doświadczeń. Wówczas motywuje to nas do bycia hojnymi i empatycznymi. Na przykład zamiast wytykać partnerowi, że znowu zapomniał sprzątnąć kuwetę kotu, dostrzegamy, że wrócił tego dnia wcześniej do domu i kupił bilety do kina; zamiast wytykać dziecku, że znów dostało czwórkę, a nie piątkę, doceniamy jego wysiłek włożony w pracę nad przygotowaniami do klasówki itp.

Wieloletnie badania Emmonsa są precyzyjne i wskazują na to, że „dziękczynne myślenie” podnosi poziom poczucia bycia szczęśliwym o ponad 25 procent, a także, że wzrasta poczucie bycia zdrowym. Odnotowano, że osoby praktykujące wdzięczność przez okres 10 tygodni lepiej i dłużej spały w nocy, odczuwały mniej bólów w ciele, a także chętniej decydowały się na uprawianie sportów. Stawały się większymi optymistami, a także były bardziej otwarte na pomaganie innym.

Wojciech Eichelberger,  wybitny polski psycholog, psychoterapeuta, trener, określa wdzięczność jako „córkę miłości”. Uważa on, że miłość prawdziwa, bezinteresowna, rodzi wdzięczność – czyli daje, nie oczekując nic w zamian. Dlatego bycie wdzięcznym nie ma charakteru zobowiązania ani spłaty tak zwanego długu wdzięczności. Z wdzięcznością jest tak samo jak z miłością, nie może być wymuszona. Odczuwamy więc wdzięczność, gdy całkowicie bezinteresownie obdarowano nas czymś dla nas cennym.

Czasem jednak coś nam przeszkadza w byciu wdzięcznym i okazywaniu tego. Jedną z przeszkód jest poczucie, jakie niekiedy mamy, że „nam się coś należy”, że zasługujemy na coś bądź mamy prawo do czegoś, np. by wymagać od dziecka pilności w szkole, od przyjaciółki dyspozycyjności, od rodziców oddania czy pomocy. To pułapka, która utrudnia uświadomienie sobie, jak bardzo zależymy od dobrej woli innych i że ci „inni” mają swoją wolność. Prawdziwa wdzięczność jest możliwa wtedy, gdy uznamy naszą zależność od innych ludzi i od relacji z nimi. Odczuwanie wdzięczności utrudniają też: popadanie w obsesję pracy, nabywania i posiadania oraz próby dotarcia do spokoju na skróty przez używki, narkotyki czy wirtualną rzeczywistość. To psychiczne i duchowe manowce, które prędzej czy później kończą się depresją i syndromem ofiary. Ale praktyka wdzięczności może pomóc nam wyjść z tego labiryntu, jeżeli będziemy tego bardzo chcieli.

W procesie psychoterapii również przychodzi taki moment, kiedy uczymy odczuwać wdzięczność wobec osób czy sytuacji, o których wcześniej nie pomyślelibyśmy w jakimkolwiek pozytywnym kontekście. A także względem siebie, wobec swojej dziecięcej postaci, która bohatersko i kreatywnie manewrowała pośród trudności, jakich doświadczała, by przeżyć. Gdy uznamy i docenimy własne wysiłki i trudy w naszych dziecięcych przeżyciach, zamieniamy wspomnienie wewnętrznego dziecka ofiary, którego się wstydzimy, a często wręcz go nienawidzimy, na wspomnienie wewnętrznego dziecka bohatera, z którym się chętnie zaprzyjaźniamy i od którego czerpiemy siłę. W ten sposób wychodzimy z syndromu bolesnej ofiary. Z czasem też możemy odkryć, że potrafimy również doceniać smutne i trudne doświadczenia z naszej przeszłości, np. że w naszym osobistym odczuciu rodzice zawsze więcej uwagi poświęcali młodszemu rodzeństwu, ale dzięki temu mieliśmy możliwość nauczyć się tak potrzebnej w dorosłym życiu samodzielności i zaradności; albo że czyjś poprzedni partner traktował go z wielką surowością, krytykował i nie okazywał uznania, dzięki czemu taki ktoś mógł zrozumieć, czego tak naprawdę potrzebuje od partnera, jakie wcześniej popełniał błędy – przez co w obecnej relacji umie więcej dać bliskiej osobie i docenić jej oddanie. Może to prowadzić do zdumiewającego niekiedy odkrycia, że wszystko, co się wydarza w naszym życiu okazuje się z perspektywy czasu potrzebne do rozwoju i rozumienia, kim jesteśmy i jakie są mechanizmy naszego funkcjonowania.

Niech podsumowaniem tych rozważań będą słowa Sama Keena, amerykańskiego profesora filozofii:  „Im większym stajesz się koneserem wdzięczności, tym mniej padasz ofiarą niechęci, depresji i rozpaczy. Wdzięczność niczym eliksir stopniowo rozpuści skorupę twojego »ja« – zachłanność i potrzebę władzy – przemieniając cię w istotę szczodrą. Dzięki wdzięczności dokonuje się zaiste alchemiczna reakcja duchowa, pod wpływem której stajemy się wspaniałomyślni, wielkoduszni”. Praktykujmy więc wdzięczność – już dziś są ku niej powody!