„Samouszkodzenia wśród młodzieży – gdy emocje są bolesne” – Agata Zalas

Samouszkodzenia to zamierzone, przeprowadzone z własnej woli i stanowiące niewielkie zagrożenie życia uszkodzenia własnego ciała, które nie są akceptowane społecznie,
a są dokonywane w celu zmniejszenia dyskomfortu psychicznego i/lub zakomunikowania o nim (Walsh, 2014). Do najczęstszych formy samouszkodzeń należą: przecinanie skóry (młodzież stosuje różnorakie narzędzia, takie jak np. żyletki, ostrza temperówek, kawałki szkła), silne drapanie bądź szczypanie siebie paznokciami, nakłuwanie skóry, uderzanie w twardą powierzchnię/przedmioty (np. ścianę), szarpanie, rozdzieranie skóry, rozdrapywanie gojących się ran, wycinanie na skórze słów lub symboli, przypalanie skóry, wyrywanie włosów, gryzienie się, połykanie ciał obcych, aplikacja substancji drażniących (gazów/perfum) w oczy. Samouszkodzenia po raz pierwszy pojawiają się często w grupie wiekowej 12-14 lat (Nock, 2010). Szacuje się, że samouszkodzeń dokonuje obecnie 10-30% populacji nastolatków. Depresja, zaburzenia zachowania, zaburzenia opozycyjno-buntownicze, zachowania antyspołeczne, zaburzenia odżywiania, wiążą się z częstszym podejmowaniem zachowań autodestrukcyjnych.

Co się kryje pod samouszkodzeniem?

W psychologii często stosowana jest metafora góry lodowej, jako symbol wewnętrznych przeżyć, ukrytego cierpienia, czy niewyrażonych potrzeb mieszczących się „pod” dostrzegalnym na zewnątrz funkcjonowaniem. W przypadku samouszkodzeń wierzchołkiem góry lodowej (nie zawsze zauważalnym dla innych), jest uszkodzenie tkanek ciała. To, co kryje się pod spodem jest bardzo indywidualnym przeżyciem każdej osoby dokonującej samouszkodzeń. Rozumiane jako wyraz cierpienia lub próba poradzenia sobie z nim, nie powinno podlegać ocenie. Zaopiekowanie tego, co mieści się w obszarze skrytych emocji i potrzeb, często prowadzi do lepszego zrozumienia i zwiększa szansę udzielenia odpowiedniej pomocy. Samouszkodzenie rozumiane jako mechanizm radzenia sobie z cierpieniem, na pewnym poziomie doświadczania nastolatka pomaga mu radzić sobie (jednak niekonstruktywnie) z cierpieniem emocjonalnym. Ulga przychodząca w następstwie urazu ciała, sprawia wrażenia ulgi również od cierpienia emocjonalnego. Dlatego też siła tego mechanizmu jest tak duża. Sprowadzanie samouszkodzeń do tego, że nastolatek „próbuje zwrócić na siebie uwagę” może być bardzo krzywdzące i bagatelizujące problem. Gdy dziecko słyszy taki komunikat, nie czuje, że jego uczucia są rozumiane. Stwierdzenie to jest częstym stereotypem dotyczącym samookaleczeń, który może dodatkowo potęgować poczucie niezrozumienia i braku wsparcia społecznego wśród młodzieży szukającej pomocy. Warto więc z otwartością i gotowością próbować przyjąć bezpośredni świat uczuć nastolatka, jego cierpienia, pogorszonego nastroju, trudności z jakimi się mierzy, bez próby oceny ich „wagi” czy „kalibru” z naszej, dorosłej perspektywy. Co zatem może kryć się pod wierzchołkiem góry? Młodzież często mówi o cierpieniu związanym z niechęcią względem siebie, brakiem akceptacji siebie, doświadczeniach nękania, niepewnością co do własnej tożsamości, chęcią samokarania, potrzebą odreagowania, poczucia ulgi, niezaspokojonej potrzebie przynależności, przebytej traumie, czy potrzebie dobodźcowania („by wreszcie coś poczuć”). Krzywdzenie siebie, może być wyrazem sprzeciwu względem sytuacji, reakcją na rozstanie, utratę relacji, próbą poruszenia, wprowadzenia zmiany w systemie, zaprzestania kłótni.

Perspektywa rodzica

Gdy dziecko robi sobie krzywdę, w rodzicach pojawiają się różne emocje. Warto zwrócić na nie uwagę. Co to w rodzicu pobudza? Do czego te emocje zapraszają? Zdarza się, że syn bądź córka samodzielnie informują o dokonywaniu samouszkodzeń, w innej sytuacji taka wiadomość uzyskiwana jest od osoby trzeciej (rodzeństwa, terapeuty, psychologa szkolnego, przyjaciela córki/syna). Rodzica może też zaniepokoić znalezienie opatrunków, zakrwawionych przedmiotów, zmiana zachowania, pogorszenie nastroju, izolowanie się od innych, spadek motywacji, zamykanie się w pokoju czy ubiór nieadekwatny do pogody. Moment, gdy rodzic się dowiaduje, jest przez niego zazwyczaj bardzo dobrze zapamiętany, rodzice często wracają do tych pierwszych emocji,  w pierwszym momencie może pojawić się między innymi zdziwienie i lęk. Rodzice zadają sobie pytanie o przyczyny podjętego zachowania, próbują zrozumieć i poukładać się na nowo w rzeczywistości. Może ich niepokoić, że nastolatek nie udziela jednoznacznej odpowiedzi na pytanie „dlaczego to sobie robisz?”. W wielu rodzicach, pojawia się również potrzeba wzmożenia kontroli, sprawdzania tego co dziecko robi, wprowadzania nowych reguł, zakazów, nakazów, zabierania przedmiotów, które mogą potencjalnie być narzędziem samouszkodzenia. Warto zauważyć, że często funkcją, jaką spełnia tego typu zachowanie jest zaopiekowanie lęku i poczucia bezradności rodziców. Potrzeba wpływu na daną sytuację i działania jest czymś naturalnym w sytuacji kryzysu i jest reakcją adaptacyjną, należy jednak za każdym razem rozważyć podjęcie takiego działania w kontekście relacji rodzic-nastolatek i tego, jak zwiększona kontrola może wpłynąć na waszą relację. Młodzież poszukuje poczucia autonomii i niezależności od rodzica (jest to jedno z głównych zadań rozwojowych tego okresu) dlatego niewykluczone, że zacznie postrzegać takie zachowanie rodziców jako odbieranie własnej możliwości działania. Może to dodatkowo wzmagać napięcie, którego dana osoba doświadcza. Często zaopiekowanie emocji rodziców, uruchomienie ich źródeł wsparcia pozwala rodzicom w większym stopniu skupić się na byciu w emocjonalnej dostępności dla swojego dziecka i monitorować jego nastrój czy relację z nim, a nie sam fakt wystąpienia lub nie w danym dniu kolejnych cięć czy zadrapań. O ile w przypadku tendencji samobójczych odebranie niebezpiecznych przedmiotów jest bardzo ważną interwencją (często wręcz ratującą życie), o tyle w przypadku samouszkodzeń literatura (m.in. Walsh, 2014) i doświadczenia gabinetowe wskazują, że jest to  po pierwsze niewykonalne, a po drugie aspekt przymusu może dodatkowo generować napięcie, które staje się dla nastolatka nie do zniesienia i wzmagać potrzebę buntu. Rodzice skoncentrowani na zorganizowaniu pomocy dziecku warto by pamiętali, że również mogą potrzebować wsparcia i by dali sobie przyzwolenie na skorzystanie z niego. Dla niektórych będzie to rozmowa z innym dorosłym, dla kogoś grupa wsparcia rodziców nastolatków z doświadczeniem samouszkodzeń (która może pomóc znormalizować emocje i obawy, bez krytykowania, oceny i nieproszonych rad), dla kogoś forum internetowe i szukanie informacji, wreszcie dla kogoś pomoc psychoterapeuty.  Zdarza się, że samouszkodzenia pełnią ważną funkcję w systemie rodzinnym albo są sygnałem trudności, z jakimi nastolatek mierzy się w domu, w takich sytuacjach wskazane jest (przy gotowości pozostałym członków) by pomocą objęta była cała rodzina, np. w formie terapii rodzinnej. Gdy wsparciem terapeutycznym objęty jest nastolatek bardzo ważna jest również rola rodzica w tym procesie i współpraca z terapeutą. Co jeszcze rodzic może zrobić? Ważne jest spędzenie czasu, wysyłanie sygnałów swojej dostępności emocjonalnej na potrzeby i uczucia dziecka („Jestem tu, gdybyś mnie potrzebował”, „Co ci teraz pomaga? Czego potrzebujesz?”), responsywność na wysyłane przez niego sygnały („Widzę, jak jest tobie ciężko”), szczera rozmowa oparta na aktywnym słuchaniu i wrażliwości („Nawet jeśli nie wiem lub niedokładnie rozumiem, co czujesz, to jest to dla mnie ważne, „Chciałbym tobie pomóc. Co mogę dla ciebie zrobić?”), akceptacja i miłość („Jesteś dla mnie ważny”, „Zawsze będę cię wspierać”, „Jestem tu, przejdziemy przez to razem”). To najważniejsze, co rodzic może zrobić w kontekście pomocy swojemu dorastającemu dziecku. By to jednak móc zrobić, bardzo ważne jest zadbanie najpierw o własne emocje, uruchomienie dla siebie źródeł wsparcia, by móc tym wsparciem być dla dorastającego dziecka. Robi się wówczas w rodzicu większa przestrzeń do mentalizacji – świadomego odwoływania się do tego, co (być może) kryje się pod zachowaniem nastolatka, jakie są jego potrzeby, uczucia, intencje, przekonania, co pozwala również w większym stopniu kontenerować jego emocje. Droga, jaką rodzina przechodzi dowiadując się o samouszkodzeniach nastolatka, zwykle oznacza długą podróż (niejednokrotnie na nowo do wzajemnej bliskości), dlatego warto by rodzic przygotował się do niej jak do maratonu, na którym trzeba dobrze zadbać o swoje siły i ich regularne monitorowanie i uzupełnianie. Gdy w pierwszej reakcji rodzic rozpocznie „sprint”, nie bacząc na swoje emocje i zasoby szybko może okazać się, że przychodzi bezradność, brak sił, wyczerpanie i frustracja. Warto zatem dbać również o siebie i pozwolić sobie sięgnąć po wsparcie.

Literatura:

Walsh, B. W. (2014). Terapia samouszkodzeń. Kraków: WUJ

Nock, M. K. (2010). Self-injury. Annual Review of Clinical Psychology, 6, 339-363.