„Więź jako czynnik chroniący” – Katarzyna Menke
Mamy XXI wiek, ludzkość bada kosmos, odbywają się operacje i przeszczepy serca, posługujemy się coraz częściej sztuczną inteligencją ale wydaje się, że wciąż za mało wiemy o znaczeniu przywiązania w życiu człowieka. Trochę to bagatelizujemy, trochę nie chcemy o tym myśleć, bo 'jakoś to będzie’, bo 'w naszych czasach dzieci bito w domach i szkołach’, bo nie raz słyszeliśmy, że 'dzieci i ryby głosu nie mają’.
Niestety nie tędy droga. Do gabinetów psychoterapeutycznych często trafiają dzieci z problemami adaptacyjnymi, myślami samobójczymi, samouszkodzeniami, młodzież, która tak mocno testuje rzeczywistość, że ich sprawy trafiają na wokandy sądowe. Przychodzą osoby dorosłe, które w toku pracy z terapeutą poruszają kwestie bycia nie wysłuchanym, nie do końca kochanym, nie usłyszanym w dzieciństwie – i na tym zbudowali swój obraz jako człowieka wiecznie niewystarczającego, dążącego do perfekcji, zabiegającego o uwagę, mającego nadzieję na akceptację i docenienie.
Jakie więc znaczenie, ma przywiązanie dla dalszego wzrostu człowieka i czy my rodzice mamy wpływ na pokolenie naszych dzieci?
Wg Bowlby’ego przywiązanie to więź – długotrwały emocjonalny związek między dzieckiem a jego rodzicem/opiekunem. Więź ta stanowi prototyp późniejszych relacji z innymi osobami. Jest też podstawową 'zdobyczą’ wczesnego rozwoju i warunkiem dalszych osiągnięć rozwojowych.
Jeśli sięgniemy wstecz i przyjrzymy się niemowlęciu szybko zaobserwujemy, że przywiązanie ma funkcję biologiczną – zwiększa szansę na przeżycie poprzez zapewnienie sobie opieki dorosłego. Dzieci małe i niemowlęta w niezwykły sobie sposób 'uwodzą’ opiekuna, tak by pozostawał przy nim i zajmował się nim. Przyznacie, że nawet zapach niemowlęcia zachęca do otoczenia go bliskością i zaopiekowaniem. Tak działa biologia. Dziecko sygnalizuje swoje potrzeby, poprzez płacz, czym jest w stanie przywołać opiekuna do siebie, co zwiększa szansę na zaspokojenie potrzeby.
Przywiązanie ma też funkcję psychologiczną – oznacza to, że zapewnia dziecku poczucie bezpieczeństwa co w następnych fazach rozwojowych zachęca dziecko do eksploracji otoczenia i rozwoju kompetencji poznawczych i społecznych. Dorosły staje się bezpieczną bazą i bezpieczną przystanią do której dziecko wraca, szuka wsparcia, ukojenia, pomocy i odpoczynku.
W przypadku małych dzieci, obserwujemy zasadę termostatu. Dziecko nie oddala się od dorosłego lub oddala się na niewielką odległość i na chwilę. Pewnie znamy historie matek, które nie mogą w spokoju skorzystać z toalety gdyż za drzwiami wyczekuje mały brzdąc. To zupełnie normalne zachowanie dziecka, któremu opiekun 'zniknął’ z pola widzenia. Dziecko dość szybko oddzielone od opiekuna może poczuć zagrożenie a więc dąży do odzyskania bliskości z figurą przywiązania. Jeśli otrzyma taki kontakt uspokaja się i wznawia eksplorację otoczenia – jednocześnie buduje ZAUFANIE do siebie i otoczenia. Dzieci z bezpiecznym stylem przywiązania mają silniejszy układ immunologiczny – to wyposażenie na całe życie.
Niestety nie każde dziecko może liczyć na obecność takiego dorosłego. Co jeśli opiekuna brak lub nie reaguje on na sygnały, które wysyła dziecko?
W takich sytuacjach system przywiązania dziecka jest chronicznie wzbudzony. Zostają zaburzone inne motywy działania np. ciekawość, aktywność. Dziecko przeżywa traumę relacyjną, może dojść do powikłań rozwojowych w zakresie rozwoju psychoemocjonalnego. W sytuacjach nie reagowania, nie zaspokajania potrzeb dziecka, pod wpływem stresu w mózgu wydziela się kortyzol. Wysoki poziom kortyzolu, może powodować niszczenie połączeń synaptycznych w komórkach mózgowych. W sytuacjach skrajnych może dojść do uszkodzenia kory przedczołowej mózgu. Bezbronny układ nerwowy doznaje zmian, których konsekwencje widoczne będą w późniejszych latach życia. Wtedy dziecko może uczyć się poniżej swoich możliwości, jest bardziej chorowite, niechętnie wchodzi w relacje z innymi. Może mieć problemy z mową, pogarsza się zdolność pamięciowa dziecka. W przyszłości może cierpieć na depresję, wchodzić w uzależnienia i konflikty z prawem.
Więź to fundament w życiu każdego z nas. Jeśli mamy to szczęście i doznaliśmy bezpiecznej więzi z dobrym dorosłym można powiedzieć, że świat stoi przed nami otworem a my mamy wszelką gotowość do rozwoju, realizacji i spełnienia.
Jaki więc jest ten rodzic/opiekun reagujący?
Taki, który dostraja się do swojego dziecka, kołysze, przytula, nosi na rękach, natychmiastowo reaguje na płacz i prośbę o uwagę, głaszcze, otula, rozmawia, jest blisko. Z reguły jest responsywny – reaguje tu i teraz, nie wierzy, że dziecko musi się wypłakać, nie zostawia go samego w łóżeczku, nie czeka aż mu przejdzie. Jest uważny i dostępny, czuły i empatyczny, rezygnuje z telefonu, przerwie robienie obiadu – wie, że czasami samo bycie obok wystarczy. Pokaże zachwyt nad swoim dzieckiem, nad jego rozwojem i eksploracją świata. Pozwoli by Jego dziecko zaufało sobie i otoczeniu, by doświadczyło, że jego reakcje są OK, są ważne, że potrzeby się zaspokaja. To ogromny zasób, który wyposaży małego człowieka do życia w wielkim świecie.
Rodzicu, masz tą MOC dawania 🙂